Nowelizacja przepisów regulujących działanie strefy czystego transportu przynosi znaczne ułatwienie dla samorządów, które będą je tworzyć, jak i dla kierowców, którzy będą po nich jeździć. Dzięki zniesieniu obowiązku posiadania nalepek na auta, przechodzenie na bardziej przyjazny dla zdrowia mieszkańców transport będzie odbywało się sprawniej.
Rok temu władze Krakowa zdecydowały o utworzeniu w mieście strefy czystego transportu (SCT), zacznie ona działać w lipcu 2024 r. W dwóch kolejnych miastach - Warszawie i Wrocławiu - trwa dopracowywanie podobnych projektów po skonsultowaniu wstępnych koncepcji z mieszkańcami.
W całej Europie funkcjonuje już ponad 320 podobnych rozwiązań ograniczających spaliny i poprawiających zdrowie mieszkańców. Działają pod różnymi nazwami i na nieco odmiennych zasadach, jednak zazwyczaj podstawą ich działania jest uzależnienie możliwości wjazdu do strefy od poziomu spalin emitowanych przez pojazd. Używa się do tego norm Euro, które wprowadzono w motoryzacji po raz pierwszy w 1992 r. jako Euro 1 i konsekwentnie co kilka lat zaostrzano - obecnie produkowane w UE samochody spełniają normę Euro 6d.
W praktyce norma Euro spełniana przez dane auto jest ściśle powiązana z rokiem jego produkcji. Jednak aż do tej pory polscy kierowcy nie mieli często potrzeby, by się nimi posługiwać. W badaniu Research Collective z lipca 2022 r. aż 84 proc. polskich kierowców stwierdziło, że nie wie, jaką normę emisyjności ma przypisaną ich samochód. Choć od tamtego czasu temat stref czystego transportu stał bardziej obecny przestrzeni publicznej, kwestia norm emisyjnych nadal stanowi wyzwanie komunikacyjne i logistyczne dla samorządów planujących utworzenie SCT.
Cyfryzacja rozwiewa wątpliwości
Do niedawna przepisy prawne wskazywały, że policja i straż miejska - kontrolujące przestrzeganie zasad stref czystego transportu - potwierdzałyby zgodność pojazdu z jej wymogami na podstawie specjalnej nalepki umieszczonej na przedniej szybie samochodu. Jedną z umieszczonych na niej informacji byłaby właśnie norma emisyjna pojazdu.
Dzięki staraniom Ministerstwa Cyfryzacji druk nalepek nie będzie potrzebny, by ustalić, ile trujących spalin wydobywa się z danego auta. Normy emisyjne wszystkich pojazdów (a nie jak dotąd zarejestrowanych od 2017 r.) trafiły do bazy Centralnej Ewidencji Pojazdów. Każdy kierowca może sprawdzić swój samochód pod tym kątem korzystając ze specjalnej strony historiapojazdu.gov.pl. Od września informacje o emisyjności pojazdu dostępne są również z poziomu aplikacji mObywatel. Ponieważ operację tą wykonano dość szybko dla milionów samochodów jednocześnie, w ewidencję wkradło się nieco błędów i na zawarte w niej informacje nie są jeszcze w stu procentach wiarygodne. Docelowo jednak ogólnodostępna państwowa baza powinna poprawić wiedzę kierowców na temat ich pojazdów.
Przykładowo, kierowca z Krakowa będzie mógł łatwo sprawdzić, czy jego auto spełnia normę dla tamtejszej strefy czystego transportu, która zacznie obowiązywać od lipca 2024 - jest to Euro 1 (wyprodukowane po 1993 r.) dla pojazdów benzynowych lub Euro 2 (wyprodukowane po 1996 r.) dla pojazdów z silnikiem Diesla. Część właścicieli kilkunastoletnich aut, którzy nie do końca orientowali się w zasadach działania planowanej strefy i w związku z tym była sceptyczna wobec całej koncepcji, zostanie uspokojona, że ich samochód spełnia wymogi, kiedy dostaną potwierdzenie z oficjalnego źródła.
Miasta dostaną wybór
Konsekwencje tegorocznej nowelizacji ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych dla samorządów tworzących strefy czystego transportu mogą okazać się nawet bardziej daleko idące niż dla kierowców. Przepisy dopuszczają odejście od obowiązku stosowania nalepek na przednich szybach pojazdów wewnątrz stref. Rada gminy będzie mogła w ich miejsce wprowadzić automatyczny system czytania tablic rejestracyjnych w oparciu o dane pobierane z centralnej ewidencji pojazdów.
Obecny we wcześniejszej wersji przepisów wymóg stosowania nalepek, przy jednoczesnym określeniu maksymalnej ceny za nalepkę dla kierowców na 5 zł, oznaczał dla władz miast wzięcie większości kosztów jej dystrybucji na siebie. Przy planach wprowadzenia SCT w ciągu kilkunastu miesięcy wiązałoby się to z dużym jednorazowym kosztem dla budżetu miasta i sporym wyzwaniem logistycznym. Teraz te koszty znikają, co może zachęcić kolejne miasta do pójścia w ślady Krakowa czy Warszawy i utworzenia stref czystego transportu.
Sprawdzanie, czy samochód spełnia wymogi SCT poprzez odczytywanie tablic rejestracyjnych zwiększa szansę, że strefa faktycznie zadziała. Funkcjonariusze policji czy straży miejskiej mieli wykonywać takie zadania wyrywkowo, podczas patrolowania miast (podobnie jak w przypadku kontroli stref płatnego parkowania), zatem ich skuteczność byłaby ograniczona. Elektroniczna weryfikacja powinna przekonać mieszkańców, że zasady SCT będą skutecznie egzekwowane.
Warto też pamiętać, że naklejki na szybę samochodów nie znikają zupełnie. Wciąż będą bowiem najlepszym rozwiązaniem dla wyjątków zasadach działania stref, jaki np. w Krakowie dotyczyć ma seniorów, których samochody nie spełniają normy Euro opowiadającej w SCT. W takich sytuacjach właściciele będą zobowiązani do używania naleki, jednak miast będzie musiało wydać ich wielokrotnie mniej niż gdyby dotyczyły wszystkich pojazdów.